ul. Powstańców 10, 40-040 Katowice tel. 32 608 63 71 kom. 600 087 721 fox@galeriafox.pl
Urodził się w 1955 roku w Kielcach. Studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie ukończył w roku 1979. Krótki kurs z wyobraźni : do szczęścia potrzeba szczęścia. O malarstwie T. Olbińskiego (M. Potorska) , zbiór własny autora.
Czy we współczesnej sztuce są lepsze i gorsze inspiracje? Co w sztuce jest zręcznym konceptem, a co przemyślaną koncepcją? Co Paul Klee miał na myśli nazywając malarstwo myśleniem obrazowym, które staje się widoczne przez rękę, bedącą - jak określił to Kant - oknem umysłu? Co wyróżnia właśnie tego artystę spośród innych, tak jak on, myślących obrazem?
W malarstwie T. Olbińskiego nie znajdziemy filozoficznych dramatów ani wielkich pytań egzystencjalnych, bo wszystkie pytania (i odpowiedzi) mierzone są prostym tu i teraz. Artysta, pielęgnując indywidualny punkt widzenia, również wartości uznane za powszechne podporządkowuje swoim regułom. Nie mitologizuje rzeczywistości, nie definiuje, nie porywa się na tworzenie jedynie słusznych teorii. Sprowadzając przesłanie do rządzącego się własną logiką osobistego wymiaru, jako akt porozumienia ze światem wybiera prostą komunikację dwojga ludzi. Skupiając się na jednym uczuciu, celebrując jedno wrażenie, można pisać malarskie haiku porządkując jednocześnie życie. A jeżeli Nowy Jork wybrało się jako swoje miejsce na Ziemi? To już tylko jeden krok do tego, by mentalnie bliska stała się pojedyńczość szkoły nowojorskiej: „ A jakże ma ci naprawdę nie być wszystko jedno czy jest ktoś kto chwyta, albo pojmuje co to znaczy, albo czy to go ulepsza?”/ Frank O’Hara, Twoja pojedyńczość, tłum. P. Sommer /
Współczesny człowiek nieustannie kreuje nowe rzeczywistości, a w nich nowe obszary. I nawet jeżeli artysta inicjuje głęboki dyskurs filozoficzny, najczęściej stwarza opowieść o sobie samym. Malarstwo T. Olbińskiego jest świadomie sztuczną konstrukcją i próżno szukać w nim prostego odwzorowania faktów. W autonomicznych przestrzeniach, w krainach przez niego wyobrażonych przedmioty tracą swoje prawdziwe przeznaczenie lub nieoczekiwanie pojawiają się niepasujące do głównego tematu rekwizyty - chociażby cyfry... Dla uważnegoi odważnego odbiorcy zabiegi te mogą być wskazaniem - według Platona liczba jest esencją formy. Mimo prostoty wyrazu, treść obrazów pozostaje w sferze domysłów i skojarzeń, a artysta konsekwentnie odmawia objaśniania mechanizmów świata. Tak, udziela wskazówek, ale to widz musi użyć całej wiedzy i intuicji, by świadomie zakreślićhoryzont oczekiwań odbiorcy. Swój horyzont. T. Olbiński studia architektury wnętrz w warszawskiej ASP ukończył dyplomem z wystawiennictwa, dlatego kompozycje o charakterze architektonicznym i architektoniczneskojarzenia są w jego sztuce bytem naturalnym i dobrze rozpoznawalnym. Termin skala to w dzisiejszym rozumieniu czysta matematyka. Trzeba jednak pamiętać, że w czasach kiedy skala porządkowała antyczny świat, matematyka miała podstawę mistyczną, i że to sztuka pozbawiła ją tego atrybutu. T. Olbinski w rozumieniu skali wprawdzie wraca do jej pierwotnej roli, jako pojęcia metafizycznego, ale też dzięki jej technicznemu zastosowaniu znajduje dla siebie formę. Powiększanie i zmniejszanie jest stałym zabiegiem, dobrze widocznym w jego pracach, a proporcja ulubionym narzędziem. Niekonwencjonalne zestawienie form - ale nigdy deformacja! - będące efektem zastosowania proporcji odwróconych powoduje, że obrazy wypełniają się sytuacjami nieoczywistymi. Nagle nieruchomiejące, jakby czekające na coś postacie (czekając można zyskać poczucie ładu i przynależności...), sprawiające na pierwszy rzut oka wrażenie statycznych, zawieszonych w czasie, dzięki umiejętnemu wykorzystaniu proporcji, zyskują własną dynamikę. Klasyk, Walter Beniamin zauważa, iż permanentnym stanem współczesnego człowieka jest rozproszona uwaga - człowiek spostrzega lecz się nie przygląda; malowanie i odbiór malarstwa sprzyjają skupieniu i kontemplacji, a właściwe użycie skali sprawia, że szczegół, którego w opowiadaniu nie-codzienności T.Olbiński jest mistrzem, staje się bardzie zauważalny i łatwiej go wyodrębnić. Zresztą, czy nie jest tak, że jedyną rzeczą, którą naprawdę artysta może przekazać odbiorcy jest proces? Droga, jaką się przeszło? Bo widzimy to, co widzimy, reszty możemy się domyślać lub dowolnie zinterpretować.